Bramy nowego świata otwierają się przede mną,
Dokoła wiruje ciemność, lekka niczym pył.
Opada powoli muskając cielesną powłokę swoich gości,
Których zechce zatrzymać przy sobie na dłużej.
Po środku ogromny piedestał,
A na nim tak dobrze strzeżona Księga Kłamstw.
Protektorzy bez twarzy,
W przydługich płaszczach,
Stojący na straży jej tajemnic.
Dopóki nie wyzioną z siebie ducha,
Nikt nie dowie się co kryje prawda.
Chciałabym ukoić ich ból,
Uśmiercić wszystkich,
Przynieść im spokój.
Zanurzyć sztylet w gnijących już ciałach.
To pragnienie opada ciasno w głąb duszy, by tam mogło skonać.
Wyłania się dobro lub też pragnienie dobra z tego wszystkiego w najczystszej postaci - wcieleniem zła byłoby strażnikom piedestału kłamstwa dać warunki do tego, by żyli jak najdłużej w równie złej u swego ujścia obłudzie każącej im żyć
OdpowiedzUsuń